wtorek, 19 stycznia 2016

rozdział drugi

Ten dzień był strasznie dziwny. Z jednej strony był przeze mnie bardzo wyczekiwany, ponieważ na ogłoszenie nowej trasy Justina czekam juz od dwoch lat, z drugiej,  chyba coś ze mną nie tak. Wciąż nie mogłam wymazać z pamięci widoku zakłopotanego chłopaka 
, który wpadł na mnie dzisiaj rano. Szczerze mówią ledwo pamiętam tą sytuację, ponieważ byłam w szoku po okłoszeniu trasy a później jeszcze on. Wiem tylko że zrobiłam z siebie idiotkę bo  gapiłam się na niego jak nienormalna. Mam nadzieje że to tylko mi się wydaje, że trwało to jakieś 15 minut. Nie mogłam oderwać od niego wzroku, ponieważ bardzo przypominał mi Justina. Jego jasne włosy był niestarannie zaczesane. Miał na sobie luźny t-shirt który sięgał prawie do kolan i spodnie z bardzo nisko opuszczonym krokiem. Rozmyślanie o tym jak chłopak dobrze wyglądał przerwał mi dzwięk powiadomienia mojego laptopa. Podeszłam do biurka na którym się znajdował. Ktoś nieznany napisał do mnie wiadomość. Przed odczytaniem treście sprawdziłam jego profil. 
- Co prosze - szepnełam sama do siebie kiedy okazało się, że chłopak który do mnie napisał to chłopak z boiska. Ma na imię Tom i chodzimy do tej samej szkoły. To dziwne bo nigdy nie widziałam go na korytarzu.
Postanowiłam więc odczytać wiadomość.
Cześć Ariana. Pewnie mnie pamiętasz, tak to ja, ten niezdara który wylał na Ciebie swoją kawę. Tak sobie pomyślałem, że w ramach przeprosin moglibyśmy dziś wieczorem wyskoczyć na kawę. Daj znać. 
Pierwszą rzeczą jaką zrobiłam po odczytaniu wiadomości było sięgnięcie po telefon i zadzwonienie do Kendall.
- Tak Ari? - zapytała. 
- Chłopak z boiska chce się ze mną spotkać - odpowiedziałam z nutką podekscytowania. 
- Woa! No to szybko lecicie. Nie spodziewałam się tego po tobie! - odpowiedziała Kendall. 
- Przecież nie powiedziałam, że pójdę. 
- Słucham? Dzisiaj prawie cały dzień mi o nim mówiłaś a teraz zastanawiasz się czy iść? - zapytała oburzona. 
- Emm 
- Jeżeli się z nim nie spotkasz już nigdy ja nie spotkam się z żadnym chłopakiem, nie zrobisz mi tego Ariana - powiedziała Kendall po czym wybuchła śmiechem.
- Jak bym mogła - odpowiedziałam i zakończyłyśmy rozmowę. 
Jak to kiedyś powiedziała "umawianie się z chłopcami to moje hobby" wiec gdybym nie spotkała się z Tomem moja najlepsza przyjaciółka straciłaby hobby. To śmiesznie brzmi, ale taka już ona jest. 
Podeszłam do laptopa i odpisałam chłopakowi: 
Hej Tom. Myślę, że możemy się spotkać. 19:00 Ci pasuje? 
Odpowiedz dostałam już po kilku minutach: 
Jak najbardziej. Coffee Que przy Volerdall? 
Kiedy odpisałam Tomowi, że miejsce mi odpowiada spojrzałam na zegarek i okazało się, że mam nie cała godzinę na wyszykowanie się. 
Ruszyłam więc w kierunku toalety by się pomalować bo od czasu powrotu do domu ze szkoły zdążyłam zmyć makijaż, bo nie planowałam żadnego wyjścia. Kiedy skończyłam poszłam wybrać ubrania. Czas mnie gonił a kompletnie nie wiedziałam co na siebie włożyć. Po kilku minutach namysłu wygrzebałam z szafy czarne rurki z wysokim stanem i biały crop top. Kiedy byłam już gotowa zeszłam po schodach na dół. 
- A panna gdzie się wybiera? - zza pleców usłyszałam głos mamy. 
- Ymm, Kendall poprosiła mnie bym do niej wpadła - odpowiedziałam po czym w duchu pogratulowałam sobie tak sprawnie wymyślonego kłamstwa. 
- W porządku, tylko nie wróć późno Ari.
- Jasne - odpowiedziałam, po czym wyszłam z domu.
Do kawiarni miałam 15 minut drogi pieszo. Przez ten czas poczułam motyle w brzuchu. Uświadomiłam sobie, że spotykam się z chłopakiem, którego właściwie nie znam. Co ja robie ze swoim życiem. Kiedy weszłam do kawiarni chłopak siedział już przy stoliku.
- Jestem - powiedziałam.
- Ooo, cześć Ariana - odpowiedział, jednocześnie wstając ze swojego krzesła by odsunąć moje. 
Ten gest sprawił że na mojej twarzy pojawił się uśmiech. 
Kiedy już zajeliśmy miejsce poczułam się trochę nieswojo. Nie wiedziałam co powiedzieć jednak Tom załagodził sytuację.
- Więc, czego się napijesz? 
- Poproszę kawe mrożoną - opowiedziałam. 
Tom zawołał kelnera i złożył zamówienie.
- Ymm - więc jesteś nowy w szkole? 
- Tak, jestem nowy, przyjechałem z Nowego Jorku. 
- Woah! Do takiej dziury z tak wielkiego miasta?! - odpowiedziałam zszokowana.
- Tak, Nowy Jork wcale nie jest taki super jak ludzie myślą. Każdy żyje tam w ciągłym biegu, jeden chce być lepszy od drugiego, to taki wyścig szczurów. Miałem już tego dość - odpowiedział Tom.
Jego monolog przerwał kelner który przyniósł nasze kawy. 
- Mam nadzieje, że tym razem żadna kawa nie wyląduje na czyimś ubraniu - zaśmiał się chłopak.
Minęło trochę czasu, przez który próbowaliśmy się poznać. Chłopak był trochę zamknięty w sobie. Na niektóre pytania, których odpowiedzi pozwoliłyby mi lepiej go poznać po prostu od nich odbiegał. Nie wiedziałam o co mu chodzi, bl sam śmiało wypytywał mnie o różne rzeczy. Może byłam za bardzo ciekawska. 
Nagle do chłopaka zadzwonił telefon. Kiedy spojrzał na wyświetlasz jego wyraz twarzy całkowicie się zmienił. To była krótka rozowa po której chłopak gwałtownie wstał. 
- Musze iść ale pamiętaj, zależy mi na Tobie - powiedział. W jego oczach było widać strach. 
Po chwili opuścił kawiarnie i zostawił mnie samą.


czwartek, 14 stycznia 2016

rozdział pierwszy

Gdyby kiedyś ktoś mi powiedział, że przez kolejne dni bede mogła być przy nim, pomyślałabym że jest nienormalny. Jednak teraz podziekowałabym za te słowa i za wiare w marzenia. Od tej myśli oderwał mnie dotyk jego ciepłych dłoni które położył na moich policzkach.

*Trzask* 
- Ariana wstawaj zaśpisz pierwszego dnia do szkoły! 
Uslyszałam jak głos mamy wyrywa mnie z cudownego snu. Przewróciłam sie na drugi bok po czym przysłoniłam głowę poduszką by nie usłyszeć kolejnego upomnienia mamy. 
- Do cholery jasnej, wstawaj dziewczyno, wakacje sie skończyły - nagle poczułam jak chłód okrył moje ciało po tym jak mama zrzuciła ze mnie ciepłą kołdkę. 
Nie chcąc słyszeń znów rozkazów mamy wstałam z łóżka i udałam sie w stronę toalety by zacząć szykować, w myślach przeklinając swoje beznadziejne życie. 
Dzisiaj pierwszy dzień w nowym roku szkolnym. Zaczynam drugą klasę w liceum, co oznaczało mniej wolnego czasu na fangirlowanie a więcej kucia 24/5. Żyć nie umierać. Jeżeli ktoś kiedyś wam powie, że w liceum zaznacie prawdziwego, szalonego życia to upewnijcie się że mając namyśli 'szalone' wcale nie chodziło mu o częste imprezowanie tylko olanie sześciu sprawdzianów w jednym tygodniu. 
Spojrzałam w lustro po czym sięgnęłam po szczotkę i starannie rozczesałam splątane włosy. Kiedy były już w dobrym stanie nałożyłam delikatny podkład i pomalowałam rzęsy. Żeby jakoś wyglądać w ten pierwszy dzień siegnęłam do kosmetyczki po eyeliner ktory naniosłam na powieki. 
Mama razem z Adamem - moim młodszym bratem - czekali już w aucie. Adam ma 13 lat i chodzi do gimnazjum znajdującego się kilka przecznic od mojego liceum. Całe szczęście że jest na tyle ode młodszy że nie chodzimy do jendej szkoły bo przysięgam to nie wyszłoby na dobre. Kiedy podjechaliśmy pod budynek wysiadłam z samochodu rzucając głupie 'pa' po czym udałam sie do głównych drzwi przy których stała Kendall - moja najlepsza przyjacióła. Znamy sie od dziecka. Myślę że nasze relacje są na tyle dobre i wszystko wskazuje na to że traktuje ją jak moją siostre, bo pewne jest to że mam z nią lepsze stosunki niż z Adamem. Mamy wiele wspólnego jednym dowodem na to jest m.in słabość do naszego idola, Kendall także jest belieber. 
- No nareszcie - powiedziała, po czym na przywitanie przytuliła mnie.
- Przepraszam, moja mama miała problem by ściągnąć mnie z łóżka
- Żadna nowość Ari.
- Znasz mnie na wylot - odpowiedziałam po czym poszłyśmy na boisko szkolne gdzie miał odbyć sie apel z okazji rozpoczęcia pierwszego semestru. Na dworze było gorąco, przynajmniej jakby był środek lipca, ta sytuacja jeszcze bardziej przygnębiała, myśl o tym, że na dworze świeci słońce musisz siedzieć i odrabiać zadania z fizyki. Widok osób z klasy i wszystkich innych wcale mnie nie ucieszył, za to Kendall oglądała się za każdym jej zdaniem przystojnym chłopakiem. I to właśnie była jedyna rzecz, która nas od siebie różniła. Nie było żadnego chłopaka który przykułby moją uwagę podczas kiedy Kendall nie wiedziała na którego patrzeć. Albo to wina tego, że Justin jest dla mnie wszystkim albo pierwsza opcja jest poprawna. Jest poprawna. Osoba trzecia powiedziałaby, że coś ze mną nie tak, całe szczęście Kendall tak nie uważała. 
Nagle zauważyłam miejsce w którym stały osoby z klasy. Podeszłyśmy do nich i stałyśmy na tym skwarze przez dobrą godzinę nie myśląc o niczym innym tylko o zakończeniu apelu. Po chwili, moją uwagę skupioną na wywodzie dyrektora na temat dobrych wyników w nauce przerwał dzwięk mojego telefonu. Wyjełam go z torebki, po czym odblokowałam ekran i zauważyłam nowe powiadomienia z twittera. Nagle zamiast obrazu boiska i tłumu ludzi w oczach zrobiło mi się ciemno. 
- Za dwa tygodnie zaczyna trase - pisknęłam do Kendall - jednocześnie próbując utrzymać równowagę na moich nogach, które zrobiły sie miekkie jak z waty.
- Nie żartuj sobie ze mnie - rzuciła, nie spoglądając nawet na mnie.
Przewijałam swój tl czytając tweety o rozpoczynającej się trasie i kompletnie zapomniałam gdzie obecnie się znajdowałam. Nagle z tego wszystkiego oderwało mnie uczycie, że coś gorącego wylało mi się na koszulkę. 
- Cholera jasna, przepraszam - usłyszałam słowa kierowane do mnie. Po chwili zorientowałam się że na swojej koszulce mam wielką brązową plamę od kawy, którą przez przypadek wylał na mnie chłopak stojący obok. 
Nie rozważając wcześniej co mu odpowiedzieć rzuciłam tylko 
- jak chodzisz - po czym próbowałam wrócić do świata żywych. Nagle uniosłam głowę i zobaczyłam zakłopotanego blondyna z pustym kubkiem.
- Przepraszam za to - powiedziałam.
- Nie, to ja przepraszam, szedłem bokiem i nie zauważyłem Cię - odpowiedział chłopak. 
Wydawało mi się że ta rozmowa trwała wieczność. Kiedy dotarło do mnie że bezczelnie się na niego patrze, gwałtownie odwróciłam się na pięcie i odeszłam bez słowa. W pierwszej chwili poczułam się dziwnie, chłopak który przed chwiła wylał na mnie swoją kawę przypomniał mi Justina. Nagle uświadomiłam sobie jaką wiadomość przeczytałam przed kilkoma minutami. Zauważyłam też, że nigdzie w pobliżu nie ma Kendall. Próbując zapomnieć o wylanej kawie i chłopaku udałam się w kierunku szkoły by ją znaleźć i powiedzieć o nowej trasie Justina. Jednak wymazanie z pamięci chłopaka, który wpadł na mnie, nie okazało się łatwe.



czwartek, 6 sierpnia 2015

prolog

"Szepnąłeś mi do ucha,

I trzymałeś mnie mocno.

Obudziłam się na dźwięk mojego telefonu,

plakat spadł z sufitu,

podniosłam go i przyczepiłam na miejsce.

Spojrzałam na Twój uśmiech i śliczne włosy.

Położyłam się znów, zamknęłam oczy,

chcąc powrócić i fantazjować.

Ale to był tylko sen,

nic nie było prawdziwe..."